poniedziałek, 17 czerwca 2013

Prolog

  Pamiętam jak do moich nozdrzy dostała się woń, którą obdarowany jest każdy noworodek natomiast w oczach zalśniło nagie ciałko pulchnej dziewczynki. Pearl. Tak miała na imię moja mała córeczka o nieskazitelnym uśmiechu i jasnych włoskach. Jej błękitne oczka wypełnione były radością i zaciekawieniem, a małe rączki trzymał brunet. Jerome. Tak miał na imię mój jak się później okazało były chłopak. Delikatnie skinęłam głową by weszli do środka bym mogła ją dotknąć. Miała takie malutkie pulchne dłonie i rumiane policzki. Dotykałam każdy centymetr jej ciała, poznawałam ją a ona poznawała mnie. Za każdym razem od nowa i delikatniej, robiąc to bez końca. Mogłabym spędzić tak całe moje życie nie jedząc ani nie pijąc tylko bawiąc się z nią jednak ona była zmęczona i znudzona więc pielęgniarka wyniosła ją ze szpitalnego pokoju. Wtedy poczułam się jakby ktoś wyjął mi cząstkę mnie, rozbiła ją na kawałki a potem posklejał i włożył ponownie. Minęła zaledwie godzina, a ja już nie mogłam się z nią rozstać. Z moich ust wydobył się cichy jęk.
- Zostań...

2 komentarze:

  1. Opowiadanie słodkie *.*
    Pierwszy raz wchodze na tego bloga.. i będe regularnie go odwiedzać i czytać każde twoje wypociny :))
    Zapraszam do mnie : http://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje jesteś kochana <3
    Oczywiście zajrzę i będę też go regularnie czytać :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy